(13-05-2012, 18:35 )dzastin18 napisał(a): wiesz masz rację ale z drugiej strony nie chcę potem pracować na kasie w sklepie czy rozdawać ulotki na wałowej
Żadna praca nie hańbi a ważne żeby coś robić a nie siedzieć na garnuszku rodziców
Ja pracowałem w McDonaldzie, na monitoringach, na degustacjach, jako programista, jako sprzedawca, jako przedstawiciel handlowy
A jestem inżynierem
Nigdy nie wiadomo gdzie Cię los poniesie nawet z wysokim wykształceniem
Tak jak w tym kawale:
Matematykowi zepsuł się kaloryfer. Wezwał więc hydraulika, ten postukał jakimś kluczem, pokręcił i kaloryfer został naprawiony. Radość matematyka szybko sie skończyla, gdy fachowiec podał cenę usługi.
- Panie, ale to połowa tego co zarabiam jako profesor na uniwersytecie!
- No to przenieś się pan do naszej spóldzielni, pochodzisz pan, popukasz i zarobisz pan cztery razy tyle co na tym całym uniwersytecie. Musisz tylko pan pójść do biura, złożyć podanie i podać, że masz pan siedem klas, bo z wyższym nie wezmą.
Matematyk zatrudnił się i zaczął zarabiać niezły szmal.
Ale pewnego dnia wyszło zarządzenie o podnoszeniu kwalifikacji zalogi i skierowano wszystkich tych co mieli 7 klas do wieczorowej klasy ósmej.
Pierwsza lekcja - matematyka.
Nauczycielka każe naszemu matematykowi napisać zwór na pole koła. Ten wstal, podszedl do tablicy i zaczal wyprowadzac wzór, bo akurat zapomniał. Męczy się, wyprowadza, zapisał całą tablicę i wychodzi mu "minus pi-er kwadrat". Liczy znowu, ale nie wychodzi. Zrezygnowany patrzy na klase, a wszyscy jak jeden mąż szepczą
- Zmień granicę całkowania...