(11-04-2014, 17:30 )maciejo napisał(a): Czyli jeśli ktoś ma jakieś stanowisko w danej pracy, np. jest programistą w korporacji a więc ma komputer to jest to jego własny komputer tylko do jego dyspozycji?
Komputer masz swój, zwykle laptopa i jest do Twojej wyłącznej dyspozycji. Oczywiście Ty odpowiadasz za to co się na nim znajduje i w Twoim dobrze pojętym interesie jest żeby nie było tam nic niezgodnego z polityką firmy.
maciejo napisał(a):Czyli jeśli programista ma swoje stanowisko, to jest to tylko i wyłącznie jego miejsce pracy? Nie ma tak, że np. w czasie innej zmiany albo podczas nieobecności danej osoby na jego komputerze pracuje ktoś inny? Komputery są przypisywane do danych osób na stałe? Tak to jest?
Nikt nie pracuje na Twoim komputerze kiedy Cię nie ma. Zwykle po prostu zabierasz go ze sobą jak kończysz pracę, jeżeli to laptop.
Dane są zwykle przechowywane w sieci więc jeżeli ktoś potrzebuje popracować nad czymś nad czym Ty pracujesz to po prostu otwiera dany plik z sieci.
maciejo napisał(a):piotrow napisał(a):Ja czasem nie mam czasu do toalety wyjść
Powiedz dlaczego? Czym takim się zajmujesz, że nigdy nie ma czasu nawet na czynności fizjologiczne?
Jestem administratorem sieci w dość dużej, globalnej korporacji. Mam pod sobą ponad 100 oddziałów firmy na całym świecie. Teoretycznie tylko EMEA, w praktyce też ASPAC i obie Ameryki.
Oczywiście z tym brakiem czasu na toaletę to taka przenośnia, chociaż bywają dni że niewiele brakuje. Wczoraj na przykład wywalił się cluster routerów w dość ważnym biurze w Szwecji i kilka godzin zajęło mi przywrócenie go do działania. Do tego dochodzi praca projektowa - podłączanie biur przejętych firm do naszej sieci, wymiana urządzeń itp. Pracę zaczynam zwykle koło 9 rano, kończę o... hmmm... właściwie nie kończę. Pracuję z domu więc jak tylko mam komputer włączony to jestem w pracy. Są dni takie jak wczoraj, że pracowałem 12 godzin z przerwą na śniadanie koło 17, są takie jak dzisiaj, że łącznie na pracę poświęciłem może godzinę.
Najgorsze w tej pracy jest to, że czasem w ramach projektu trzeba pojechać do jakiegoś biura i sporo pracować na miejscu bo nie wszystko można zrobić zdalnie. Czasem o takiej podróży dowiaduję się z dnia na dzień. W poniedziałek i wtorek byłem w Rydze, w środę dowiedziałem się, że najbliższy poniedziałek lecę do Francji na 4 dni. Szczytem było to, że kiedyś będąc w biurze w Londynie, w piątek popołudniu dowiedziałem się że w środę muszę lecieć ratować inny projekt bo kolega z Indii nie dostanie wizy w tak krótkim czasie. Do domu wpadłem tylko na jedną noc, przepakować walizkę. No ale za to służbowo zwiedziłem Nową Zelandię
Ogólnie mówiąc, praca administratora sieci potrafi być ciekawa. Wymaga tylko baaardzo wyrozumiałej kobiety u jego boku
P.S. Znajomi zazdroszczą, a ja tęsknię za pracą w biurze od 8 do 16